6 grudnia zagościł w naszej szkole świąteczny nastrój. Samorząd Uczniowski zorganizował szkolne Mikołajki. Pani Mikołajowa czyli Alicja, Elf czyli Malwina oraz Renifer – Joanna odwiedzili wszystkie klasy częstując uczniów cukierkami i składając życzenia. W tym wyjątkowym dniu, dominował w naszej szkole kolor czerwony – nie zabrakło również mikołajkowych czapek, reniferów oraz elfów.
Z okazji Dnia św. Mikołaja Samorząd Uczniowski zorganizował akcje na wspólne napisanie bajki p.t „drugie oblicze świąt…”. Reprezentanci samorządu chodzili po klasach zapisując fragmenty bajki i w ten sposób powstała humorystyczną historia Mikołaja i jego ekipy.
Zdjęcia z tego dnia oraz cała bajkę i możecie zobaczyć w galerii poniżej.
DRUGIE OBLICZE ŚWIĄT…
Pewnego mroźnego, słonecznego poranka Święty Mikołaj obudził się z radosną myślą, że to już dzisiaj. Tak! Dziś jest ten dzień! Jak co roku od niepamiętnych czasów, wsiądzie do swoich sań i kiedy tylko nocne niebo rozbłyśnie miliardami gwiazd, pomknie przed siebie aby uszczęśliwić kolejne dzieci. Najcięższą pracę wykonywały jego renifery. Mikołaj postanowił przed śniadaniem zajrzeć do ich zagrody i podrapać kochane zwierzaki na ich miękkimi uszami. Nucąc cicho kolędę wyszedł przed dom i zastygł z przerażenia. Zagroda była pusta!
Zaczął ich szukać. Chcąc wejść do zagrody, na drzwiach zastał tylko kartkę, na której widniał napis: „Drogi Święty Mikołaju! W tym roku Cię wyręczymy i same dostarczymy prezenty”. Mikołaj bardzo się zdziwił, ale był zadowolony. Ucieszyło go, że renifery zrobiły coś od siebie. One chciały, żeby sobie odpoczął, a on wiedział, że robią to z myślą o dzieciach.
Renifery rozpoczęły rozwozić prezenty. Kiedy wyjechały, Mikołaj postanowił odwiedzić elfy, które były odpowiedzialne za pakowanie prezentów, ponieważ zaczął się nudzić. Okazało się jednak, że niektóre z nich się rozchorowały, więc musiał pracować sam, aby wszyscy dostali podarunki na czas.
Podczas pakowania rozbolał go brzuch, bo zajadał się słodyczami, które miały trafić do dzieci. Poszedł więc spać. Gdy się obudził było bardzo późno, a jego sanie zniknęły. Był przerażony. Nie miał czasu do stracenia. Musiał ruszyć w drogę aby każdy dzieciak dostał prezent. Na całe szczęście dopiero wtedy faktycznie się obudził, a wszystko okazało się być tylko złym snem. Wszystkie podarki zostały już dostarczone przez renifery, więc postanowił im podziękować i przygotować dla nich marchewki. Niestety marchewek zabrakło, bo wszystkie ukradły, a potem zjadły elfy. Całe szczęście Mikołaj miał w swoim płaszczu zapas warzyw. Już sięgnął po nie ręką i pech!- Były spleśniałe. Nasz bohater przypomniał sobie, że ma jeszcze jabłka. Sytuacja została opanowana. Renifery zjadły kolację i zasnęły.
Po godzinie przyjechała Pani Mikołajowa i powiedziała, że zawiodła się na reniferach, które słodko śpią. Postanowiła wraz ze Świętym Mikołajem przenieść je do zagrody, aby nie było im za zimno.
Nagle wskoczył tam elf- Gabryś. Wsiadł na renifera o imieniu Rudolf i odleciał. Rudolf był młody i rozbrykany, więc gdy uciekł, w domu Mikołaja i jego żony zaczęła się panika.
Niespodziewanie Rudolf wbiegł do kuchni i wypił całą zupę. Pani Mikołajowa zobaczyła, że nie ma już zupy, więc upiekła naleśniki. Poszła do toalety, a Rudolf korzystając z okazji zjadł kolejną potrawę. Gdy wyszła z toalety, spostrzegła, że zniknęły naleśniki.
– Jeśli naleśniki tak szybko znikają to przygotuję nowy posiłek- powiedziała głośno.
Przygotowała brukselki w sosie musztardowym, podawane z ryżem i zupą majonezową.
Po ugotowaniu stwierdziła, że przygotuje zasadzkę i ukryła się w szafie. Kiedy usłyszała kroki renifera w kierunku jedzenia, wyskoczyła z szafy. Potknęła się i zemdlała. Kiedy się przebudziła, zobaczyła coś strasznego…
Kuchnia była cała w jedzeniu, a szafki opustoszały. Posprzątała i poszła zobaczyć co robi Rudolf.
Nie znalazła go, przeszła cały dom, nigdzie go nie było, a kiedy wróciła zrezygnowana do kuchni zastała go nieprzytomnego na podłodze.
Zaniepokojona stanem zdrowia Renifera, Pani Mikołajowa zabrała go do elfów lekarzy. Tknęło ją jednak złe przeczucie i udała się do magazynu prezentów. Z przerażeniem zauważyła samotny prezent. Szybko podbiegła aby dowiedzieć się jak nazywa się osoba nieobdarowana. Na plakietce widniało imię „Gabriel”. Zaśmiała się, bo skojarzyło jej się to z elfem, który wywołał całą aferę. Wiedząc, że Mikołaja nie ma, bo jest zajęty, a renifery nie znajdowały się na miejscu, zabrała swojego własnego pupila- Iskierkę i wyruszyła w drogę.
Leciała bardzo długo. Ledwo zdążyła dostarczyć pakunek zanim nastał świt.
Później obserwowała wesołą reakcję dziecka, a następnie wróciła do siebie.
Tego dnia była z siebie bardzo zadowolona. Nie miała zamiaru pozwolić na smutek, negatywne emocje i zmianę dziecka. Jeszcze nie w te święta…
Bo przecież dla Mikołaja WSZYSCY są WAŻNI.