Jak być rodzicem nastolatka?
„Im większa przestrzeń na to, by spojrzeć na dziecko jako na nieznany kraj, bez oceniania i szufladkowania zbyt szybko tego, co dziecko przeżywa i jakie jest, tym łatwiej spotkać się właśnie z nim, a nie ze swoimi własnymi dorosłymi wyobrażeniami, oczekiwaniami i obawami.”
AGNIESZKA STEIN
BYĆ RODZICEM NASTOLATKA – PRÓBOWAĆ ZROZUMIEĆ, KONTROLOWAĆ, A MOŻE PO PROSTU BYĆ OBOK?
Jako rodzic nastolatka stajesz przed ogromnym wyzwaniem. Ktoś, kto jeszcze niedawno dzielił się z tobą swoim światem, okazywał uczucia, potrzebował twojej pomocy nagle przeistacza się w osobę, która mówi, że jej nie rozumiesz i jesteś beznadziejny lub w ogóle nie chce z tobą rozmawiać. Próbujesz szukać nowych dróg, które pomogą ci dotrzeć do twojego dziecka albo chociaż spotkać się z nim w połowie drogi, ale niejednokrotnie dostrzegasz na niej ogromny mur albo jeszcze większą przepaść. Nie jest łatwo słyszeć, gdy twoje dziecko mówi, że go nie rozumiesz, że ono będzie inaczej wychowywać swoje dzieci. Odbijasz się od zatrzaśniętych ci przed nosem drzwi, łapiesz rzucone w przelocie lekceważące spojrzenia; im bardziej próbujesz być blisko, tym ona lub on bardziej się oddala. Zadajesz sobie pytania: „Czy na pewno jestem dobrą mamą, dobrym tatą?”, „Co zrobiłem źle?”. Czasem myślisz: „Gdybym wiedział(a), że rodzicielstwo tak wygląda, to…” Boisz się dokończyć tę myśl, chwilę później odpędzasz ją od siebie i obwiniasz się o to, że się pojawiła, wstydzisz się jej. Oczywiście nikomu się do niej nie przyznasz…
Rodzina
W naszej kulturze ustaliła się następująca prawidłowość: dziecko oczekuje opieki od rodziców i ma obowiązek bycia im posłusznym; rodzice zaś są zobowiązani do opieki i ponoszenia odpowiedzialności za dzieci.
Być może posłuszeństwo dzieci wobec rodziców może kogoś razić, ale trudno wyobrazić sobie inną sytuację. Trudno sobie wyobrazić, że dziecko je, co chce, śpi, kiedy chce, chodzi, gdzie chce, ubiera się, jak chce. Oczywiście, bardzo ważne jest, kiedy i w czym rodzic egzekwuje posłuszeństwo. Wszystko wygląda inaczej w wieku lat pięciu, dziesięciu czy piętnastu. Cały proces wychowania polega m.in. na uczeniu dziecka odpowiedzialności za siebie, dopóki nie nabędzie ono „wewnętrznej odpowiedzialności”. Na przykład pięciolatek chętnie zjadłby dwa kilogramy lodów, a uczennica ósmej klasy chętniej chodziłaby wiosną do parku zamiast do szkoły. Jeśli tego nie robią, to dlatego, że ktoś im na to nie pozwala. I takiej osoby oni bardzo potrzebują. Osoby, na której opiera się ich poczucie bezpieczeństwa, dopóki nie będą na tyle dojrzali, aby dbać sami o siebie. W większości znanych mi rodzin nawet ukończenie 18. roku życia nie daje nastolatkom absolutnej swobody.
Nastolatek na huśtawce
Huśtawka w zachowaniu nastolatka jest tak powszechna, że można by opisać wiele ich odmian. Ograniczę się do trzech:
- huśtawka nastrojów;
- huśtawki do siebie – do świata;
- huśtawki do rodziców – od rodziców.
Huśtawka nastrojów
To najbardziej znana huśtawka. Każdy wie, że nastolatki przechodzą burzę hormonalną. Teraz powstają zupełnie nowe doznania. Pojawia się fascynacja płcią przeciwną. Choć trudno to zrozumieć, huśtawka nastrojów nie ma wyraźnej przyczyny zewnętrznej. Przyczyny te są wewnątrz i bombardują nastolatka od środka. Zły nastrój, dół, rozdrażnienie i gotowość do awantury. Wszystko może się zakończyć kłótnią i trzaskaniem drzwiami. A za chwilę wspaniały nastrój, luz, radość i szczęście.
Warto zwrócić uwagę, że wiele przeżyć wydaje się osobom dorosłym wyolbrzymionych. Dzieje się tak dlatego, że nastolatki mają poczucie, że są w centrum uwagi, że wszyscy na nich patrzą i rozmawiają o nich, tak jakby znajdowali się na scenie.
Huśtawka do siebie i do świata
W normalnym rozwoju nastolatek porusza się okresowo do siebie i do świata, to znaczy może być bardzo skupiony na sobie, zamknięty, niedostępny, a potem potrafi wystrzelić fascynacją dla świata i ludzi. Przemiany te są widoczne. Bywają okresy, że dorastający młodzi ludzie długo śpią, nie wychodzą z pokoju, mają zasłonięte okna, nie odzywają się do domowników, a potem niespodziewanie to się zmienia. W tym miejscu warto powiedzieć o depresji. Nastrój depresyjny jest naturalnym stanem u nastolatków. Istotne jest, jak długo się utrzymuje. Przyjmuje się, że epizod depresyjny trwa co najmniej 14 dni, przez większość czasu podczas doby. Bardzo ważna jest w tym czasie wyraźna TRUDNOŚĆ występująca w kontaktach nastolatka z rówieśnikami. I jeszcze jedno – mówienie o samobójstwie. Niezwykle trudno jest odróżnić realne zagrożenie od “straszenia otoczenia” samobójstwem. Dlatego, jeśli współwystępują wymienione wyżej cechy, należy udać się do specjalisty. Badania wskazują na znaczącą zależność między zaburzeniami depresyjnymi a trudną sytuacją rodzinną (szczególnie u dziewcząt).
Jakie zagrożenia występują na drugim krańcu huśtawki? Fascynujące doznania w świecie zewnętrznym, dzielone z innymi ludźmi – doświadczenie wspólnoty. Jest jednym z najwspanialszym w życiu człowieka i należy się cieszyć, jeżeli nasze dziecko ma takie doświadczenia. W tym samym obszarze poruszają się ci, którzy są wspaniałymi, wartościowymi autorytetami i ci, którzy stanowią zagrożenie dla naszych dzieci. Dlatego warto sprawdzać, w czym dzieci uczestniczą poza domem i z kim się przyjaźnią. Dobrze jest znać kolegów i koleżanki nastolatka oraz miejsca, w których spędza czas. Huśtawka, o której wcześniej wspominałam może mieć też wyraz w niepokojach hipochondrycznych. Nastolatki martwią się o swoje zdrowie, czasami dbają o nienadmiernie. Dotyczy to częściej dziewcząt niż chłopców. Oczywiste jest, że należy dbać o zdrowie dziecka, to jest podstawowe zadanie rodzica. Chodzi o sytuacje, kiedy ewidentnie jest to nadmierne, gdy kolejna osoba z otoczenia zwraca uwagę, że to zdecydowanie przesada. Na koniec ważne doświadczenie nastolatków o swojej wyjątkowości i niepowtarzalności. Jesteśmy w stanie uznać, że każdy z nas jest niepowtarzalny, ale nastolatki uważają się za wyjątkowo wyjątkowe. Objawia się to stwierdzeniem: „Nikt mnie nie rozumie”. To częsty motyw w rozmowach z młodzieżą i bez sensu jest udowadniać, że jest inaczej. Taka jest prawda, on sam często siebie nie rozumie, bo jak zrozumieć kogoś tak zmiennego. Rodzice często słyszą to pod postacią: „Ty nic nie rozumiesz”.
Huśtawka od rodziców … do rodziców
To, co wprawia rodziców w zakłopotanie, a czasami wystrasza, to skrajność omawianej huśtawki. I znowu wahnięcia mogą być co godzinę albo co kilka dni. Nastolatek czuje się tak, jakby wszystko potrafił, wszystko umiał, był silny wielki i samowystarczalny. Wyolbrzymia swoje możliwości, a przy tym degraduje rodziców (też innych dorosłych). Towarzyszą temu też mniej lub bardziej jawne zachowania: trzaskanie drzwiami, spanie poza domem, krzyki, ubieranie się w bardzo wyróżniający sposób itd. Najbardziej dotkliwa jest skłonność do kłótni. Każda sytuacja może prowadzić do kłótni. Na rodzicach jako pierwszych młody człowiek wypróbowuje swoją „nową siłę”.
I trzeba to jasno powiedzieć, dla niego nie ma lepszej możliwości, jak testowanie swojej siły w obecności i wobec tych, którzy go najbardziej kochają, czyli rodziców.
Druga skrajność, to powrót do dziecięcej zależności. Jest tak, że samodzielność i samowystarczalność okazuje się mrzonką. Jeśli tak się okazuje, to nastolatek wpada w drugą skrajność. Swoją niesamodzielność przeżywa jako niewolę, słabość i porażkę. Często są to sytuacje albo-albo. Albo jestem samowystarczalny, albo jestem beznadziejnie zależny od rodziców, jak dziecko. Nic nie potrafię, nic ze mnie nie będzie, nigdy nie będę tak wspaniały i wielki ja moi koledzy.
I tak, co jakiś czas – ze skrajności w skrajność. Należy pamiętać, że samoocena i poczucie własnej wartości u nastolatka są bardzo chwiejne. Były błahostka, z naszego punktu widzenia, może doprowadzić do załamania, a byle głupstwo może wprowadzić w cudowny nastrój.
Każdy rodzic słyszał takie słowa: „Nic mi nie będzie”, „Nic się złego nie stanie”. Tragiczne wypadki biorą się stąd, że młodzi ludzie są przekonani, że im nic złego nie zagraża. Wypadki i konsekwencje ich nie dotyczą. Z drugiej jednak strony, jak długo i czego możemy im zabraniać?
Brak logicznej konsekwencji. Wszystko jest możliwe. Z chwili na chwilę mogą mówić A, a zaraz potem B. To jest dla nich oczywiste. Nie widzą przeszkód w zaprzeczaniu samym sobie. Najbardziej wytrącająca z równowagi jest hipokryzja nastolatków. W skrócie dotyczy ona podstawowej zasady: „Macie się mną opiekować, a ja mam prawo do wolności”. W tej sprawie odpowiedź może być tylko jedna: nie ma wolności bez odpowiedzialności. Dopóki nie mamy pewności, że młody człowiek jest odpowiedzialny, nie powinien mieć pełnej wolności.
Najważniejsza w stopniowym oddzielaniu się dzieci od rodziców jest świadomość, że aby się udało, potrzebni są rówieśnicy. To do nich właśnie uciekają się nastolatki w poszukiwaniu wolności. Najpierw szukają przyjaźni u rówieśników tej samej płci. Niezbędne jest posiadanie przyjaciół poza rodziną. W późniejszym wieku zaczynają się poszukiwania partnerów do tzw. chodzenia. Powyższe przemiany często niepokoją rodziców, mają oni wrażenie, że coś tracą.
Poszukiwanie tożsamości
Wielokrotnie doświadczałam sytuacji, w której proponowane wyżej spojrzenie na zachowanie nastolatka było dla rodziców uspokajającym odkryciem. Rodzice obawiają się takiej zmienności. Myślą, że to coś niebezpiecznego. Przechodząc przez okres „huśtawek”, nastolatek jest niespójny i zmienny. Określamy to mianem poszukiwania samego siebie, poszukiwania tożsamości. Jest to szukanie odpowiedzi na pytanie: kim jestem? Nie można na nie odpowiedzieć, bo nic jeszcze nie jest wiadome. Dopiero za kilka lat okaże się, co umie, co potrafi, co zdobędzie, a co straci. Osiągnięcia szkolne nie są wystarczającym miernikiem. Wielu słabych uczniów robi w przyszłości kariery zawodowe, mają udane rodziny. Wielu dobrych uczniów nie radzi sobie ze szczeblami kariery, nie może zaznać szczęścia w rodzinie. Krótko mówiąc – nie wiadomo.
Aby odnaleźć siebie młody człowiek musi popróbować skrajnych rzeczy. Rodzic jest wtedy gwarantem jego bezpieczeństwa. Ważne, aby w tym zamieszaniu związanym z dorastaniem nastolatka, rodzic nie stracił z nim kontaktu, nie dopuścił do tego. Trzeba za wszelką cenę utrzymać kontakt z dzieckiem, nawet kiedy musimy zakazywać i nakazywać. Dziecko musi mieć pewność, że go nie opuścimy, niezależnie ile narozrabia. Nie oznacza to pobłażania. Kary i zdecydowane reakcje są niezbędne, to wytyczanie granic. Nastolatek sprawdza nas, na ile może nam ufać i opierać się na nas. Potrzebuje nas, naszej miłości, aby wzrastać.
Co robić?
Zmagając się z problemami, które tu opisałam, rodzice często są w desperacji. Zadają sobie pytanie: co robić? Z jednej strony nie możemy poddać się wszystkiemu, co przynoszą zmiany rozwojowe, z drugiej nastolatka nie można traktować jak dziecko. Warto przypomnieć sobie siebie, gdy było się w tym wieku. Często zupełnie bezwiednie powtarzamy metody wychowawcze swoich rodziców. Albo wprost przeciwnie, chcemy robić wszystko lepiej, czyli odwrotnie niż nasi rodzice.
Moim zdaniem najlepsze jest dorastanie razem z własnymi dziećmi. Można to uzyskać poprzez otwarte rozmowy, elastyczność, zastanowienie się, eksperymentowanie, wysłuchiwanie ich racji, ale jednocześnie wierność swoim ideałom, swojemu odczuciu dobra i zła, swojemu poczuciu odpowiedzialności za dziecko.
Co więc robić? Czasami się godzić, czasami nie. W toku normalnego rozwoju, tak się to właśnie odbywa, powoli poszerzamy zakres swobody i wolności dziecka. Jeśli coś pójdzie nie tak, wracamy zwykle do większych ograniczeń i stosowania zakazów. Stosując kary i ograniczenia, trzeba pamiętać, aby nie zerwać kontaktu z nastolatkiem. Gdy nastolatki zrobią coś złego mają poczucie winy. To bardzo ważne, aby uczyły się, jakie skutki powoduje ich zachowanie. Istotne jest też, aby miały możliwość naprawienia swoich błędów. Dzięki temu właśnie uczą się dorosłości. Stwarzajmy takie sytuacje, aby mogły naprawić swoje błędy i uczyć się od nas wybaczać sobie i innym. Najgorszy jest ciężar, który nie wiadomo jak zrzucić.
Dzięki przeżywaniu „zdrowego poczucia winy” nastolatki uczą się m.in. rozróżniania dobra od zła, troski o najbliższych. To są niezbędne umiejętności, aby móc w przyszłości budować dorosłe życie.
Emocje rodzica vs emocje dziecka
Rodzic mierząc się z trudnymi w przeżywaniu emocjami dziecka, na przykład ze złością, instynktownie próbuje jakoś je złagodzić, wygasić. Być może mówi wówczas do nastolatka: „uspokój się!”, „jak możesz się tak zachowywać?”. Dziecko odbiera tym samym sygnał, że gdy dzieli się z rodzicem swoimi emocjami, może spotkać się z odrzuceniem. Tymczasem warto po prostu nazwać emocję dziecka, spróbować określić jej wielkość, siłę. Można powiedzieć na przykład: „Widzę, że jesteś bardzo zły, tak zły, że krzyczysz i trzaskasz drzwiami”. W ten sposób okazujemy akceptację dla emocji dziecka, przyznajemy mu do niej prawo, czyli właśnie dajemy przestrzeń. Często dostrzeżenie emocji nastolatka i ich nazwanie jest tym, czego on w danej chwili najbardziej potrzebuje.
Doświadczenie uczy, że im lepsza jest relacja między rodzicami, tym lepsze warunki do rozwoju mają dzieci. Konflikty między rodzicami źle znoszą nawet dorosłe już dzieci, a tym bardziej nastolatki. Problemy szkolne, sięganie po używki, zachowania agresywne, przebywanie poza domem i inne problemy, jeśli nawet by wystąpiły, byłyby mniejsze w przypadku dobrej atmosfery w domu. Rodzice nieskonfliktowani mają więcej czasu, aby zajmować się dziećmi i poświęcają im więcej uwagi. Wbrew pozorom starsze nastolatki też tego potrzebują. Dlatego dbanie o dobry związek, to z punktu widzenia dzieci, jedno z najważniejszych zadań rodziców.
Opracowała Bożena Grocholska psycholog
Bibliografia
Czerniak A., Czerniak Marek (2005). Jak być rodzicem nastolatka, Warszawa: Fundacja ETOH
Kaniecka Katarzyna (2022). Być rodzicem nastolatka. (Dostęp: 24.10.2022)